PREMIERA: Porzuceni YouTuberzy

Z pewnością każdy z nas miał taką sytuację, że kiedyś oglądał dosłownie każdy film swojego ulubionego YouTubera. Później coś się stało i stopniowo nastąpił spadek oglądalności. Najpierw było to oglądanie co drugiego materiału, następnie co piątego oraz co dziesiątego. Wynikało to po części z dużego spadku jakości publikowanych treści oraz słabej kreatywności (być może wskutek wypalenia zawodowego).

Reklama		Czytaj dalej

Wystarczy nadmienić chociażby Krzysztofa Gonciarza. To samo aktualnie dzieje się z YouTuberem technologicznym Nieantyfan. Być może wpływ na ten ostatni przypadek ma fakt dużej częstotliwości publikowania tzw. newsów, a tych przecież w internecie jest na pęczki. Mało kto ma dar do tworzenia zupełnie nowych rzeczy. Pomysłowość dotyczy wyłącznie najlepszych, nazwijmy to roboczo artystów internetowych.

Liczba subskrypcji YouTuberów zaś mocno zakłamuje rzeczywistość. Warto o tym wspomnieć. Aż chciałoby się powiedzieć, masz tyle widzów ile średnia dajmy na to z trzech ostatnich filmów. I tak Krzysztof Gonciarz wcale nie ma ich 995 tysięcy, lecz około 32 tysięcy. Natomiast u Nieantyfana liczba ta wynosi nieco więcej, gdyż 48 tysięcy (względem 282 tysięcy subskrybentów). Tyle mieli kiedyś czytelników w skali miesiąca pojedynczy blogerzy na własnych witrynach, na których zdecydowanie trudniej o promocję.

(fot. Nieantyfan/My mobile)