Lepiej flashować telefon na notebooku niż na komputerze stacjonarnym
|
|
- niedziela, Marzec 27, 2016, 13:10
- Praktyczne
- 6 komentarzy
Notebooki, popularnie określane mianem też laptopami mają jedną wielką zaletę na tle komputerów stacjonarnych (desktopów). Otóż w momencie dajmy na to chwilowego braku prądu w mieszkaniu czy domu dalej one pracują za sprawą znajdującej się w środku baterii. W momencie jakiejś ważnej operacji przeprowadzanej na komputerze przenośnym jest to bardzo istotne.
Reklama |   |                                                           Czytaj dalej |
|
  |
![]() |
Weźmy na ten przykład chociażby proces flashowania telefonu. Jego przerwanie w momencie wysyłki oprogramowania grozi praktycznie uszkodzeniem smarfonu tzw. zbrickowaniem. Może się tak stać, jeśli akurat będziemy mieli pecha i nastąpi awaria prądu na osiedlu. W przypadku używania notebooka jesteśmy uratowani, gdyż bateria podtrzyma jego działanie bez chwilowego zasilania prądem z gniazdka.
Sytuacja, w której komputer się zwiesi jest niemalże zerowa, o ile oczywiście w momencie aktualizacji oprogramowania telefonu nie przeglądamy chociażby internetu na zasadzie minimalizacji programu Windows Device Recovery Tool. Tak więc zawsze używajmy do tego celu notebooka. Warto też skorzystać z dwóch innych rad przy okazji aktualizacji oprogramowania telefonu zalecanych przez My mobile.
(fot. My mobile)
Powinny Cię zainteresować również te informacje:
Przygotowane przez
6 komentarzy do “Lepiej flashować telefon na notebooku niż na komputerze stacjonarnym”
Skomentuj
A ja mam tylko komputer stacjonarny. Całe życie na krawędzi. Wolę nie testować jak to jest, ale powinno być tak, że na początku wgrywa się boot, a później system. Wtedy gdyby pod koniec coś przerwało, to możnaby powtórzyć. No, ale na systemach to ja się nie znam.
Bez przesady, utrata telefonu to nie koniec świata…
To po co ten artykuł? 😀
Chyba szansa jedna na miliard że podczas wgrywania prądu braknie. No chyba że masz w domu starą instalację aluminiową, za oknem chmury i burza się zbliża, albo mieszkasz w takiej okolicy. Ale to wtedy wiesz że jesteś w strefie ryzyka.
Trzeba mieć serio mega pecha. Chyba z 50 razy flashowałem telefon i ani raz nie padł mi prąd.
PS. to też pisze w każdym tutorialu do flaschowania. Kolejny raz ameryki nie odkryłeś.
Tak jakoś mam wrażenie, że nie masz innego zajęcia, tylko komentarze o lekkim a czasami silnym zabarwieniu pejoratywnym. Może spróbuj pójść na spacer, może wypij drinka (ale jednego), przytul się do drugiej połowy – to pomaga. Co do wyłączeń prądu, to w okolicy, gdzie powstaje dużo nowych domów i co chwilę komuś podłączają prąd, to i co tydzień się zdarza. Taka sama sytuacja ma miejsce, gdy linie przesyłowe są przestarzałe i niekoniecznie w czasie burzy są awarie, więc przy 50-krotnym flashowaniu, to już całkiem duże prawdopodobieństwo zaliczenia padaki (sam swoją 640 xl, flashowałem w ciągu paru miesięcy kilkadziesiąt razy, zanim przesiałem się na Xiaomi mi not pro).
Nie do końca to samo, ale jednak. Prądu nie ma u mnie rzadko i kwestia minut (może 3 razy w roku zauważę, no chyba że jakieś roboty prowadzili niedaleko przez tydzień, ale to wyjątek) i tak się kiedyś trafiło, że idealnie w momencie aktualizacji biosu stacjonarnego PC zabrakło prądu 😛 Miałem płytę bez dual BIOS, ale i tak działało – UPS nie raz się przydaje 😉