PREMIERA: Paradoks muzykomana
|
|
- czwartek, Maj 25, 2017, 10:26
- Praktyczne
- 5 komentarzy
Miłośnicy tradycyjnych płyt CD z albumami (z tymi wszystkimi pięknie pachnącymi drukiem książeczkami w środku) nie mają łatwego życia. Chodzi tutaj o moment, w którym zechcą oni słuchać dopiero co zakupionego krążku Tede, ATB, Linkin Park czy Gorillaz na swoim smartfonie. Wszak to telefon komórkowy jest głównym urządzeniem do mobilnego konsumowania muzyki.
Autopromocja |   |                                                           Czytaj dalej |
|
  |
|
Muszą się oni bawić na początek specjalnymi programami komputerowymi do ripowania płyt CD do formatu MP3, który podobno umiera (brak wsparcia przez inżynierów rozwijających standard MPEG-1). Jak na ironię, coraz więcej współczesnych notebooków nie posiada napędów optycznych. W efekcie najłatwiejszym rozwiązaniem jest spiracenie albumu, który się legalnie posiada na półce w domu. Cóż za paradoks. Już sam proces piracenia muzyki jest ciężką pracą (dodanie tagów z okładkami włącznie).
To później wszystko trwa i trwa wieki. Wielkie wytwórnie bardzo łatwo mogłyby to rozwiązać. Otóż do każdego albumu w środku dodawany byłby specjalny kod z linkiem (odnośnikiem), gdzie klient pobierałby w wersji cyfrowej krążek do pamięci komputera lub też bezpośrednio telefonu z Androidem (w iOS wymagany jest program iTunes do transferu muzyki). Oczywiście mówimy tutaj o jakości pliku MP3 320 kb/s porównywalnej z kompaktem CD. Cóż, pozostaje zatem mieć nadzieję, że kiedyś to nastąpi.
(fot. Empik/My mobile)
Ale problem. Kup sobie płytę i ściąg mp3 z neta.
Tak, tylko że tam nie masz tagow/okładek i fatalnie się wtedy wyświetla MP3 na iPhonie w aplikacji Apple Music
Na co ci te tagi? Wystarczy odtwarzacz otwierajÄ…cy foldery.
Jestem esteta. Chociażby żeby ładnie się prezentowały napisy w playerze
No i Empik faktycznie wprowadza te rozwiązanie z plikami MP3 dołączanymi w gratisie do CD