Lejek Ery 16 Kb/s jako modem komputera

Po wcześniejszym ogólnym przetestowaniu lejka Ery o prędkości 16 Kb/s, przyszedł czas na bliższe sprawdzenie jak działa on w formie modemu dla naszego komputera. W tym celu korzystaliśmy z rozwiązania w formie modemu Bluetooth za pośrednictwem telefonu Sony Ericsson K510 oraz notebooka marki Toshiba (wspierającego oczywiście tę niebieską bezprzewodową technologię przesyłu danych).

Ku naszemu zdziwieniu okazuje się, że można nawet na tak dramatyczniej niskiej prędkości w miarę podstawowo funkcjonować w świecie on-line. Oczywiście musimy odwiedzać witryny, które delikatnie mówiąc nie są zbyt mocno multimedialne. Nie zawierają zbyt dużo animacji Flash, klipów wideo, czy też zdjęć. Tak więc o przeglądaniu YouTube, czy Flickr możemy raczej zapomnieć.

Reklama		Czytaj dalej

To samo tyczy się również słuchania radia internetowego. Niestety lejek transferu Ery powoduje charakterystyczne przerywanie transmisji dosłownie co 5 sekund. Co niestety skutecznie uniemożliwia nam jego normalne słuchanie. Gdybyśmy mieli transfer rzędu GPRS, problem najprawdopodobniej by nie istniał. Szybkość 48 Kb/s pozwoliłaby nam już na normalną transmisję ulubionego radia.

Kolejną wadą jest okresowe zanikanie połączenia internetowego w ogóle. Problem polega na tym, że czasem musimy nawet kilka razy uruchomić Operę Mini, bo internet nie chcę się załączyć (mimo dobrze skonfigurowanych ustawień internetowych w słuchawce Opera łączyła się z siecią nawet po 4-tym uruchomieniu). Podobnie sytuacja wygląda z opcją modemu, jaką pełni komórka. Tutaj również zdarzało się nam kilkukrotnie uruchamiać funkcję (z poziomu komputera i aplikacji BlueSoleil), bo sieci nie było wcale. Trudno powiedzieć na ile jest to celowe zagranie operatora, a na ile zwykły błąd systemowy (czy to telefonu, komputera).

Teraz przyszedł czas zająć się zaletami, jakie nawet ten wolny dostęp do sieci posiada. Po pierwsza aplikacja komputerowa Gadu-Gadu w wersji 7.7 działa całkiem sprawnie. Nic się nie tnie, a rozmowy można przeprowadzać całkiem sprawnie. Drugą zaletą jest fakt przeglądania zwykłych, prostych stron www (nie przeładowanych zbędnymi gadżetami). W naszych testach witryny które otwierane były ponownie otwierały się w czasie znacznie szybszym niż 2-4 minuty. Zapewne ciasteczka, czyli popularne cookies robiły swoje, podobnie zresztą nieusuwana od dłuższego czasu historia przeglądarki, czy też podręczny cache.

Ulubione witryny otwierały się w czasie zbliżonym do 1 minuty co jest już wynikiem zadowalającym w tej i tak już mocno nietypowej sytuacji. Zwłaszcza gdy już przyzwyczaimy się do wolnego internetu, mamy wrażenie że nagle jeszcze przyspieszył. Dobrym przykładem takich stron, które testowaliśmy są chociażby Media2.pl, Gmail.com oraz nasz serwis My-mobile.com.pl. Oczywiście gdy codziennie korzystamy ze swoich ulubionych witryn ich wczytanie będzie szybsze od otwieranych pierwszy raz stron. Te zawsze będą się otwierały nieco dłużej. Czasem pomaga również wielokrotne naciskanie wstecz i dalej w przeglądarce.

Można zauważyć, że operator znacznie spowalnia łącze gdy zaczniemy wczytywać jakąś dużą stronę (czy też pobierać plik). Tyczy się to zarówno Opery Mini w telefonie jak i Mozilli w komputerze. Dlatego warto robić wspomniane wyżej sekundowe pauzy (naciskamy wielokrotnie wstecz/dalej w przeglądarce), które mogą przyspieszyć proces ładowania strony. Co prawda ma to niewiele wspólnego z wygodnym przeglądaniem sieci, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, to w tym konkretnym przypadku pomaga. Warto również wspomnieć, że funkcja Opera Turbo występująca w przeglądarce desktopowej wersji przeglądarki norweskiego producenta również niewiele nam pomoże w przypadku lejka Ery. Choć funkcja ta miała wspierać wolne połączenia internetowe, najwidoczniej nie była projektowa pod kątem aż tak niskich wartości.

Podsumowując nasze 2-tygodniowe testy naprawdę trzeba pochwalić Erę, że wprowadziła prawdziwy przełom w dziedzinie mobilnego internetu bez limitu danych. Jak mówi przysłowie darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Choć i tutaj drobnym mankamentem jest prędkość lejka transferu wynosząca tylko 16 Kb/s. Gdyby osiągnęła ona szybkość standardu chociażby GPRS byłoby naprawdę bardzo ciekawie. Tak niestety musimy wykazać się nie lada cierpliwością. Aby choć trochę uprzyjemnić korzystanie z oferty Ery warto wykonywać jakąś inną pracę w międzyczasie (np: pisanie tekstu, pracy zaliczeniowej na studia, itp). Dzięki temu wolny internet, nie będzie wydawał się aż tak wolny, a w miarę przystępny. Jeżeli zaś z tej oferty korzystamy na ekranie komórki z zainstalowaną Operą Mini jest już zdecydowanie lepiej. Nawet możemy nie odczuć większej różnicy w przypadku otwierania stron. Jest ona widoczna jedynie podczas pobierania plików multimedialnych na nasz telefon.

(fot. Era/Toshiba/My mobile studio)